 |
Knajpka Pisz co chcesz :D Zapraszamy
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Harpoon
Nałogowy Alkoholik :)

Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: bunkier 1000m pod Poznaniem
|
Wysłany: Pon 18:55, 30 Paź 2006 Temat postu: Coś z historii... |
|
|
Tym razem zamieszczam coś zupełnie innego. Zamiast wymyślać nowe światy postanowiłem dać małą lekcję historii. A więc dla tych, którzy historię lubią (i dla tych co nie lubią też - może polubią) prezentuję moje najnowszew dzieło. Podzieliłem je na 6 części. Dzisiaj wstawiam pierwszą. Jesli się spodoba, wkleję kolejne.
ZAMA
Okolice Zamy, Kartagina, październik 202 p.n.e
W upalny dzień, pod piekącym słońcem ponad czterdzieści tysięcy ludzi maszerowało przez pustynię. Na ich czele jechał na koniu Publiusz Korneliusz Scipio, zwany potocznie Scipio Afrikanusem, jeden z najwybitniejszych rzysmkich dowódców. Prowadził on swoich ludzi do ostatecznej bitwy z jednym z największych wrógów wszystkich Rzymian - Hannibalem. Nikt jednak spośród obecnych tu ludzi tak nienawidził przeciwnika, jak Oppiusz Naewiusz, pierwszy centurion, najlepszy i najwaleczniejszy żołnierz w armii. Szedł teraz na czele przydzielonej mu, liczącej 500 osób manipulii. Jednak, pomimo niebezpiecznej wręcz nienawiści do przeciwnika, myślał on teraz tylko o tym, jak dobrze wykonać powierzone mu zadanie. Wkrótce będzie miał okazję wyładować swój gniew i pomścić brata, zabitego właśnie z ręki Kartagińczyków pod Cannae czternaście lat temu. Długo czekał na ten moment. Może też dlatego Scipio umieścił go w pierwszej linii. Tej, która miała rzucić się na przeciwnika i rozbić początkowe formacje armii Hannibala. A więc będzie on pierwszym, który dosięgnie wroga. Musi być pierwszym! I ostatnim, który zaprzestanie walki. Dzisiejeszy dzień należy do niego - Oppiusza Naewiusza, pierwszego centuriona armii Scipio Afrikanusa, armii, która miała raz na zawsze zhańbić imię Hannibala. I wsyzstkich Kartagińczyków...
W jednej chwili jego przemyślenia przerwane zostały przez gest ręki wodza, który rozkazał wszystkim stanąć. Na wprost właśnie pojawiła się ogromna chmura piasku a ziemia zaczęła lekko drżeć od równomiernych ludzkich kroków i mniej równomiernych, za to o wiele bardziej budzących grozę kroków ogromnych słoni bojowych.
- Ustawić formacje w szyku! - krzyknął donośnym, lekko ochrypniętym głosem Scipio.
W jednej chwili wszyscy centurionowie zaczeli wykrzykiwać swoim ludziom rozkazy. Po kilku minutach względnego zamieszania czterdzieści tysięcy ludzi utworzyło trzy przerywane linie. W przerwach między oddziałami stanęli, luźno rozstawieni welici, wyposażeni tylko w okrągłą tarczę i cztery włócznie. Każdy z nich miał na sobie, oprócz tuniki założoną na głowę skórę wilka. Mieli oni dzisiaj ważne zadanie do spełnienia. Tak samo, jak niepozorni z wyglądu trębacze. Lecz najważniejsza rola w bitwie przypadła kawalerii, a wśrón nich przeciągniętym w ostatniej chwili na stronę Rzymian Numidyjczyków pod wodzą Massinisa, ustawiona teraz po bokach rozciągającej się na setki metrów armii.
Kiedy wszyscy znajdowali się już na swoich miejscach Scipio rozkazał powolny marsz.
"Jeszcze tylko chwila" - myślał Oppiusz. Nie mógł się doczekać, aż zobaczy przerażone twarze swoich ofiar. Na szczęście było to nieuniknione. Po chwili Kartagińczycy równierz ruszyli do przodu. Kilka minut później z wielkiej ciemnej mgły wyłoniły się pierwsze oddziały. Były to niesławne słonie bojowe. Za nimi szli, trzymający długie piki żołnierze pierwszej linii. Reszta była dla centuriona niewiadomą. Nie dbał jednak o to. Najważniejsze było przebić się przez przeciwnika.
Kiedy dwie ogromne armie zbliżyły się na odległość dwustu metrów obaj wielcy dowódcy dali rozkaz do wstrzymania marszu. Następnie Scipio odwrócił się przodem do swoich ludzi i krzyknął
- Rzymianie! Do broni!
W jednej chwili czterdzieści tysięcy ludzi ustawiło się w pozycji obronnej. Żołnierze (hastati i principes) wysunęli przed siebie wielkie, podłużne, wykonane z brązu owalne tarcze. Welici wyciągnęli po jednej włóczni, natomiast jeźdzcy ustwaili się w siodłach przygotowując się do szybkiej jazdy. Po tym Africanus przejechał przez linie i stanął na czele swojego, liczacego zaledwie dwudziesty najlojalniejszych jeźdzców oddziału. Wszystko było już gotowe.
Mniej więcej to samo działo się po drugiej stronie. Oppiusz słyszał tylko jak najbardziej znienawidzony przez wszystkich RZymian człowiek krzyczy coś do swoich ludzi, po czym znika za nimi. W niecałą minutę potem, stopniowo przyspieszajacdo przodu ruszyły kartagińskie słonie bojowe.
Zaczęło się!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
AoM
Okazjonalny pijaczyna

Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 502
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z głównej bazy organizacji Hellsing
|
Wysłany: Śro 10:03, 01 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Hm... całkiem nieźle jak na pierwszy raz. Ale trzeba popracowadź nad stylem i opisami. I jeden paradoks: na początku ich zatrzymał, a potem nagle ni z gruszki ni z pietruszki nakazał im powolny marsz. Wiem o co w tym chodzi, ale to nie pasuje. Lepiej by było gdyby krzyknął: Na niiiich! albo: Za Rzyym! Coś w tym stylu. Oddałoby to charakter bitwy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Harpoon
Nałogowy Alkoholik :)

Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: bunkier 1000m pod Poznaniem
|
Wysłany: Śro 17:50, 01 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Pierwszy raz?
A co do okrzyków to one raczej nie pasują. Skipio miał przygotowany szczegółowy plan bitwy i szarża, która powinna nastąpić po tych słowach nie bardzo by tam pasowała. A nakazał im marsz po przeformowaniu się, nie "nio z gruszki ni z pietruszki".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
AoM
Okazjonalny pijaczyna

Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 502
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z głównej bazy organizacji Hellsing
|
Wysłany: Czw 19:51, 02 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
A ja wiem czy ty już wcześniej pisałeś? Zresztą może i tak było, aż tak nie siedzę w tych tematach, ale mógłbyś to trochę ubarwić. Co to, podręcznik od historii czy opowiadanie? Podręcznik mam u siebie w domu, ba mam nawet encyklopedię i jeżeli będę chciała to sobie poczytam na ten temat. Czytelnik oczekuje od pisarza nie lko jakiegoś przesłania i pożywki intelektualnej, ale też dobrej rozrywki. Przy takich opisach(jeżeli będą się nałogowo powtarzały) szybko się można znudzić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Harpoon
Nałogowy Alkoholik :)

Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: bunkier 1000m pod Poznaniem
|
Wysłany: Czw 20:23, 02 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Trochę to po prostu śmiesznie zabrzmiało... Chociaż z drugiej strony za dużo to szukać nie trzeba, żeby inne moje teksty znaleźć
A co do ubarwiania... po prostu pisząc to chciałem na tyle na ile się da trzymać się faktów. No ale dobra, zamiast tłumaczyć się z fragmentu, który jest właściwie tylko wstępem zamieszczam drugą część
Słonie zbliżały się z coraz większą szybkością. Mniej więcej w połowie drogi siedzący w wieżyczkach umieszczonych na zwierzęcych grzbietach łucznicy zaczęli strzelać w stronę stojących przed nimi oddziałów. Pierwsze strzały nie były jednak zbyt celne. Łucznicy jednak strzelali dalej a im bliżej się znajdowali, tym więcej strzał dosięgało swoich celów. W końcu, w stronę centuriona poleciały trzy z nich. Widząc to, Oppius wysunął tarczę w górę, zasłaniając ją przypuszczalne miejsce uderzenia strzały. To samo zrobili żołnierze stojący w jego najbliższym sąsiedztwie. Pierwsza trafiła w tarczę stojącego obok niego żołnierza i opadła na ziemię, druga wbiła się w ziemię a trzecia przebiła jednemu żołnierzowi udo. Widząc to Oppius wziął do ust gwizdek i ranny żołnierz błyskawicznie cofnął się, a jego miejsce zastąpił ten stojący z tyłu. Tymczasem słonie znajdowały się coraz bliżej. Można już było dokładnie określić, w których miejscach potężne zwierzęta zderzą się z bezbronnymi wobec takiego ataku żołnierzami. W tym momencie jednak Oppius usłyszał donośny krzyk Afrikanusa i do przodu wysunęli się welici. Zbliżyli się do słoni na odległość skutecznego rzutu i rozpoczęli swój ostrzał. Był on jednak mało skuteczny. Jeźdzcy, widząc, gdzie leciało najwięcej dzid po prostu kierowali słonie gdzie indziej, co sprawiało, że roje dzid po prostu wbijały się w ziemię. W końcu, trzy dzidy rzucone z różnych kierunków trafiły jednego słonia, który z impetem zwalił się na ziemię. Biegnący za nim nagle się zatrzymał, przez co sam stał się łatwym celem. W następnej chwili i jego ciało wbiło się kilka ostrych grotów. Były to jednak jedyne zabite słonie. Reszta pędziła ile sił w nogach przed siebie. Zadowoleni jeźdzy z dziką satysfakcją popędzali zwierzęta, aby jak najszybciej dosięgnąć przeciwnika. Nieświadomi swego losu...
Wbrew pozorom welici osiągnęli zamierzony cel. I nie było to zabicie jak największej liczby słoni, lecz skierowanie ich prosto na luki w Rzysmkich liniach. Tak więc słonie biegły teraz z maksymalną prędkością wprost na... kilkudziesięciu luźno rozmieszczonych i już rozchodzących się żołnierzy. Kiedy znajdowały się już na prawdę blisko Skipio krzyknął ponownie. Tym razem był to rozkaz dla trębaczy. Na słowa generała wszyscy na raz zaczęli z całych sił dmuchać w swoje instrumenty. Hałas był ogromny. Dopiero teraz łucznicy i jeźdzcy w pełni zrozumieli plan Rzymskiego wodza. Pod wływem tak ogromnego hałasu słonie zaczęły panikować. Większość z nich jeszcze bardziej przyspieszyła i biegła teraz na oślep, nie dając się prowadzić, do przodu mijając Rzymskie oddziały. Niektóre ogłupione zatrzymywały sie w miejscu by za chwilę zostać stratowanym przez te biegnące z tyłu. Tak też stało się ze słoniem biegnącym obok oddziału Oppiusza. Na dźwięk trąb słoń błyskawicznie sie zatrzymał. Łucznicy na wieży przestali już strzelać i krzyczeli tylko ze strachu patrząc, jak biegnący za nimi słoń dosłownie taranuje tego, na którym siedzą. Oba słonie ryknęły przy zderzeniu i runęły na ziemię. Łucznicy z reguły przeżywali upadek, więc Oppiusz szybko podbiegł do wijącego się jeszcze słonia i spostrzegawszy wstającego Kartagińczyka doskoczył do niego i wbił mu swój krótki miecz w plecy. Następnie odwrócił się do kolejnego i szybkim ruchem podciął mu gardło. Został mu już tylko jeden, który zdążył już wyciągnąć swój miecz z pochwy. Był on jednak szkolony do strzelania z łuku, nie walki w zwarciu. Patrzył więc przerażony, jak centurion rzucił się na niego i opierając na nim tarczę, a wraz z nią cały swój ciężar wykonał szybki ruch ręką i wbił miecz nad obojczykiem. Martwy Kartagińczyk błyskwicznie opadł na ziemię. Następnie Oppiusz podszedł po kolei do każdego słonia i wbijając miecz za głową uśmiercił ogromne zwierzęta. Gdy już to zrobił z satysfakcją wrócił do szeregu. Już był pierwszym Rzymianinem, który zabił dzisiaj Kartagińczyka. I był z tego faktu bardzo dumny.
Tymczasem, kilkadziesiąt metrów dalej, słoń, który dopiero co miał wbiec w Rzymskie linie tak się przestraszył hałasu, że zawrócił i w panice zaczął biec w stronę swoich własnych oddziałów. To samo stało się w trzech innych miejscach. Jednemu jeźdzcy udało się zabić zwierza, zanim ten dobiegł do Kartagińskiej armii, dwa inne jednak zaczęły deptać swoje własne oddziały, siejąc w nich panikę jeszcze zanim bitwa rozpoczęła się na dobre. "Hannibal musi być teraz wściekły" - pomyślał z zatysfakcją Oppiusz, kiedy obserwował, jak słonie coraz głębiej wbijają się w linie przeciwnika. W końcu oba padły przez wbite w tył głowy noże, przygniatając tym samym kilkudziesięciu żołnierzy.
Kiedy już wszystkie słonie opuściły Rzysmkie linie Skipio dał rozkaz do ataku. Rozkaz ten powtórzony został przez wszystkich centurionów i każda manipula ruszyła powoli do przodu. Tymczasem Kartagińczycy zajęci byli przegrupowywaniem się i ponownym ustawianiem włóczni w falanki. Tworzyli je jednak w pierwszych dwóch liniach najemnicy, świeżo co przeszkoleni w utzrymywaniu takiej formacji. Była ona więc mało efektywna i nie dorównywała w żadnym stopniu tym sławnym greckim falankom skutecznie powstrzymujacym każdą szarżę. Wkrótce jednak najemnikom udało się przeformować i równierz ruszyli do przodu. W tym momencie do szarży ruszyła Rzymska kawaleria, na co błyskawicznie zareagował Hannibal posyłając na spotkanie swoją. Maszerując Oppius obserwował, jak po obu stronach dwa ogromne oddziały konnych w zastraszającym tempie zbliżały się do siebie. Wszyscy obserwowali, bowiem od tego starcia zależały w dużym stopniu losy całej bitwy. Po chwili jeźdzcy opuścili swe włócznie i doszło do starcia. Obie grupy jeźdzców na koniach zderzyły się ze sobą jak dwie, zmierzające w swoim kierunku fale. Pierwsze konie błyskawicznie zatrzymały się w miejscu, by po chwili paść pod naporem tych jadących z tyłu. Nikt nie chciał zatrzymywać szarży. Było to jednak nieuniknione. Wkrótce niemal wszystkie konie stanęły a siedzący na nich jeźdzcy porzucili spękane dzidy i rozpoczęli walkę na miecze. W następnej chwili jednak uderzyła kolejna fala ze strony Rzymian. Byli to Numidyjczycy. Wbili się oni głęboko wgłąb Kartagińskich oddziałów zmuszajac ich do odwrotu. Szalejący czarnoskórzy jeźdzcy rzucili się w pościg a za nimi reszta Rzymskich konnych. Tak oto wyeliminowana została Kartagińska jazda. Ta sama jazda, która przypieczętowała Rzymski los pod Cannae.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
AoM
Okazjonalny pijaczyna

Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 502
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z głównej bazy organizacji Hellsing
|
Wysłany: Pią 17:30, 03 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Występują dość liczne powtórzenia. Szczególnie przy opisie zabijania. Sam styl można by było nieco podszkolić, myślę, że przydałoby mu się trochę charakterku.
Co do fabuły to nawet całkiem niezła. Tylko nie trzymj się aż tak faktów. Ubarwij to a wydarzenia historyczne pozostaw w tle.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Harpoon
Nałogowy Alkoholik :)

Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: bunkier 1000m pod Poznaniem
|
Wysłany: Sob 18:23, 04 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Tylko właśnie o to mi chodziło. Żeby trzymać się faktów. Jakbym chciał bawić się w ubarwianie i tego typu rzeczy pisałbym dalej kontynuację Aratei
W każdym razie zamieszczam kolejną część.
Teraz jednak Oppiusz już o tym nie myślał. Skupiał się przede wszystkim na zbliżającej się coraz bardziej pierwszej linii przeciwnika, wśród której od razu rozpoznał najemników. "Świetnie" - pomyślał i krzyknął.
- Wyciągnąć pile!
Na te słowa maszerujący żołnierze z jego oddziału poodczepiali przymocowane do tarcz włócznie.
- Ognia! - krzyknął centurion i wszyscy na raz rzucili je przed siebie. Oppiusz nie czekał na efekty.
- Formować klin! - krzyczał. W jednej chwili żołnierze idący w pierwszych liniach jego oddziału zaczęli ustawiać się w szczelny klin, jednocześnie wyciągając miecze z pochew. On sam zrobił to samo. Najemnicy - jego dzisiejsze ofiary dla bogów - znajdowali się już bardzo blisko. W końcu centurion wydał ostateczny rozkaz
- Do ataku! - i z krzykiem na ustach, jak najszybciej pobiegł w stronę przeciwnika. W niecałą sekundę później to samo zrobiła reszta żołnierzy. Teraz liczył się tylko on i jego manipula. Reszta bitwy była innym światem.
Na widok tej szaleńczej, ale zorganizowanej szarży Kartagińscy najemnicy stanęli i umocnili niezdarne falanki. Wysunięte do przodu piki uderzyły jednak nie w ludzi tylko w trzymane przez nich tarcze. Niektóre połamały się pod naporem biegnących szybko Rzymian, inne po prostu odskoczyły w bok, lub do góry. Wkrótce biegnący na czele klinów wbili się między przerażonych brakiem własnej skuteczności najemników. Wkrótce jednak musieli się zatrzymać, żeby nie walczyć ze zbyt przeważającą siłą. Na ten atak wielu najemników puściło swoje piki i wyciągnęło miecze. Inni, stojący z tyłu próbowali dosięgnąć Rzymian swoimi. Na próżno. Po chwili do wroga dobiegł też Oppiusz. Ze swoją małą tarczą nie miał szans obronić się przed pchnięciem dwumetrowej piki, biegł więc lekko z tyłu. Kiedy jednak najemnicy skupieni byli na próbach dosięgnięcia swoją bronią żołnierzy tworzących klin, podbiegł on do jednej piki i uderzył w nią z całej siły tarczą opuszczając ją w dół. Następnie złamał ją mieczem. Biegł jednak dalej na przód. Jak najbliżej wroga. W następnej chwili dotarł do przeciwnika. Spojrzał przerażonemu najemnikowi prosto w oczy w oczy a następnie naparł na niego tarczą i zamachnął się mieczem. Ostrze tylko o centymetry minęło szyję. Centurion odepchnął więc przeciwnika i przyszykował się do kolejnego ataku. Wkrótce jednak ocknął się z zamieszania dowódca najemników i zaczął wykrzykiwać rozkazy. W jednej chwili wszyscy upuścili swoje dzidy i zasłaniając się tarczami wyciągnęli miecze. W tej chwili centurion ponownie zderzał się ze swoim przeciwnikiem. Tym razem, mimowolnie przyjrzał mu się uważniej. Z pewnością był to Iberyjczyk. Miał czarne włosy i duże niebieskie oczy. "Którymi już więcej na nic nie spojrzy" - pomyślał robiąc kolejny zamach. Tym razem celniej. Co prawda nie udało mu się wbić go w ciało przeciwnika, podciął mu jednak aortę. Z podciętej tętnicy błyskawicznie zaczęła tryskać krew. Spowodowało to małe zamieszanie, bowiem stojącym obok niego żołnierzom nagle krew zaczęła pryskać po twarzach. Sam iberyjczyk natomiast puścił broń i tarcze i chwytając się za szyję próbował zatamować krwawienie. Na próżno. Po chwili bezwładnie zwalił się na ziemię. Oppiusz cofnął się nieco pozwalając mu upaść i tym samym odsuwając się na wypadek, gdyby któryś z najemników nie zechciał wykorzystać sytuacji. Rozejrzał się szybko po swoich oddziałach. Żołnierze wykonywali swoje zadanie perfekcyjnie. Co prawda kilku już leżało martwych, wszystko jednak szło zgodnie z planem. Kliny skutecznie podzieliły linię wroga odseparowując od siebie tworzących nią żołnierzy. A ci, walczący samotnie przeciw dobrze wyszkolonym i zdyscyplinowanym Rzymianom ginęli dość szybko.
Następnie centurion pozwolił sobie spojrzeć wgłąb bitwy, jak radzą sobie inne manipule. Z dumą spostrzegł, że każda wbiła się w linie wroga mniej więcej tak głęboko jak jego. Korzystając więc z tego, że nikt go nie atakuje i samemu powstrzymując się na chwilę przed atakiem wziął do ust gwizdek, dmuchnął w niego mocno i krzyknął
- Wyrównać do linii!
Na te słowa stojący w ostatnich rzędach żołnierze rozbiegli się na boki poszerzając tym samym pole walki. Wkrótce to samo zrobiły inne manipule tak, że Rzymianie utworzyli jednolitą linię. Ciągle też napierali na coraz słabszych najemników.
W tym momencie Oppiusz już obrał sobie kolejną ofiarę - bo tak nazywał tych, z którymi miał zamiar walczyć. Zdecydowanie podszedł do przeciwnika i korzystając z tego, że tamten zrobił zamach mieczem odsłaniając prawy bok, pchnął w niego swoim gladiusem. Ostrze wbiło się głęboko między zebra zabijając przeciwnika na miejscu. Centurion zdołał wyciągnąć miecz z martwego człowieka, zanim ten upadł na ziemię i szybko zasłonił się tarczą przed atakiem kolejnego. Kiedy tylko wrogi miecz zderzył się z brązem, Oppiusz uniósł tarczę wysoko w górę i pchnął mieczem na dole wbijając go w klatkę przeciwnika. "Ci najemnicy nie wiedzą chyba do czego służy tarcza" - skomentował w myślach. Nagle spostrzegł po lewej kilku przeciwników zbijających się w grupę i zasłaniających się tarczami. Wkrótce uderzyli mocno na ledwo co utworzony fragment Rzymskiej linii. Włożył więc ponownie gwizdek do ust.
- Tarcze do mnie! - krzyknął i kilkunastu stojących za nim żołnierzy zrównało się z nim tworząc szczelną ścianę skierowaną w stronę tamtej grupy. Oppiusz wyciągnął miecz do przodu i razem ruszyli na przeciwnika. Kiedy tylko to zrobili ich miejsce zajęli następni, stojący z tyłu żołnierze. Po chwili niewielka formacja utworzona przez Oppiusza uderzyła od boku w nieświadomych przeciwników, akurat w chwili, gdy tamci próbowali zepchnąć Rzymian do tyłu. Jako pierwsze do przodu poszły tarcze wyprowadzając przeciwnika z równowagi. Następnie żołnierze zamachnęli się mieczami. OD pierwszego uderzenia padło trzech najemników. Następnie ponownie do przodu wróciły tarcze. Przeciwnik, zaatakowany od boku nie zdążył nawet skontrować ataku. Kilku obróciło się przodem do Oppiusza i jego ludzi, szybko jednak padli od ciosów Rzymian, z którymi walczyli przedtem. Zagrożenie zostało zażegnane, więc Oppiusz rozkazał swoim ludziom skierować się z powrotem przodem do głównej linii wroga, co sam też zrobił. Po chwili znowu tworzyli oni ścianę z tarcz, z której co chwilę wyłaniały się miecze, aby zadać śmiertelny cios.
Stojący w obliczu wielkiego zagrożenia najemnicy próbowali wszystkiego. Kilku, zachęconych krzykami dowódcy postanowiło nawet rzucić się na Rzymian. Ci jednak szybko pochylili się, unosząc nieznacznie tarcze do góry i cięli napastników po nogach, po czym robili krok do przodu, pozostawiając rannych przeciwników żołnierzom stojącym w tylnych rzędach. Powoli, ale coraz szybciej Rzymianie spychali Kartagińską pierwszą linię do tyłu.
Oppiusz był jednak zbyt skupiony walką, by o tym teraz myśleć. Parował właśnie tarczą kolejny atak jakiegoś najemnika. Nie zdążył jednak zadać ciosu. Stojący obok niego żołnierz zamachnął się i zranił napastnika w rękę. Tamten natychmiast upuścił miecz i cofnął się, po czym zaczął uciekać. Zwrócił tym uwagę kilku stojących obok niego iberyjczyków, którzy odruchowo obrócili głowy w jego stronę. Natychmiast wykorzystali to stojący najbliżej Rzymianie, w tym sam Oppiusz. Posunął się gwałtownie do przodu i unosząc miecz nad tarczą jednym ruchem podciął szyję pierwszemu i drugiemu a wracając zahaczył o polik trzeciego. Wciąż też pchał do przodu zmuszając stojących za nimi najemników do coraz szybszego cofania się. W końcu któryś z nich krzyknął głośno
- Nie mamy szans! - i zaczął uciekać. Widząc to, myśli o ucieczce szybko pojawiły się w głowach kolejnych przeciwników. Zaczęli się wahać, przez co mniej skupiać na walce, co jeszcze pogorszyło ich sytuację. Wkrótce, kiedy padły kolejne trupy wahania się skończyły. Przegrali. Muszą wycofać się do drugiej linii i razem z nią odpierać kolejny atak. Coraz większe grupy najemników zaczęły po prostu odwracać się i biec w kierunku drugiej linii krzycząc coś w sobie tylko znanych językach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
AoM
Okazjonalny pijaczyna

Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 502
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z głównej bazy organizacji Hellsing
|
Wysłany: Sob 22:42, 06 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Cóż... jak widze właściwie wszystko to samo. Jednak musisz zlikwidować powtórzenia, bo jest ich... dużo. Bitwa jak bitwa. Opisana dobrze. Jednak naprawdę przydałoby się jakieś rozwinięcie... Ale to moje zdanie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Harpoon
Nałogowy Alkoholik :)

Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: bunkier 1000m pod Poznaniem
|
Wysłany: Nie 0:00, 07 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Z tym, że to miał być tylko sam opis bitwy. Właściwie to pisanie tego zajęło mi 8 godzin i już dawno jest skończone , tylko całości zamieszczać nie chciałem. A coś więcej, niż tylko bitwa znajduje się w Aratei
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
AoM
Okazjonalny pijaczyna

Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 502
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z głównej bazy organizacji Hellsing
|
Wysłany: Wto 23:39, 09 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Arateia? Dasz linka? Ostatnio nie mam co czytać. I oceniać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Harpoon
Nałogowy Alkoholik :)

Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: bunkier 1000m pod Poznaniem
|
Wysłany: Śro 19:32, 10 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
(mam nadzieję, że masz firefoxa )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
AoM
Okazjonalny pijaczyna

Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 502
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z głównej bazy organizacji Hellsing
|
Wysłany: Pią 19:27, 12 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Oczywiście...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Harpoon
Nałogowy Alkoholik :)

Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: bunkier 1000m pod Poznaniem
|
Wysłany: Pią 23:17, 12 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
To dobrze. Bo w IE (bleeee) wygląda okropnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
123kamil123
Bobas

Dołączył: 26 Sty 2011
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 20:23, 26 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Fajnie się czytało
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|